Po wejściu do klasztoru Borys znalazł się w ogromnej sali pełnej zakapturzonych osobników.- Pora byś poznał naszego wielkiego Mistrza gówniaku - powiedział któryś z nich - chodź za mną!Aczkolwiek niechętnie Borys poszedł.
Po 0.5 godziny drogi(klasztor był w huga duży plus zabłądzili z 5 razy) zmęczony Borys ujrzał ogromną bramę w kształcie? ...GÓWNA!!! - Wejdź tam gówniaku! - Rozkazał kapturnik - niestety my nie możemy iść z tobą sam musisz poznać wielkiego Mistrza.Borys pochylił głowę i podszedł do bramy nagle się otworzyła!!!
- Zapraszam gówniaku! - rozległ się potężny głos brzmiący jak pierdnięcie.
Nasz bohater wszedł i co zobaczył?!?! Sala była ogromna w górę miała z 30 metrów. Na środku sali była ogromna góra z GÓWNA, na jej szczycie stał piękny złoty KIBEL a na tym kiblu siedział sam WIELKI Mistrz.- GÓW, NO, HAAA!!!!! - Zakrzyknął Mistrz i Borys pierdolnął w ścianę. - No nie koniec tego! - Pomyślał Borys ( Bardzo rzadka Borysia czynność!) odwrócił się dupą w stronę wielkiego Mistrza, zwarł dupę i krzyknąłGÓW, NO, HAAA!!!!!!!! Lecz Borys zapomniał o jednej ważnej żeczy. Gdy mnisi używają krzyku GÓW, NO, HAAA, nie wystrzelają gównem z dupy, tylko prosto z twarzo-czaszki. Nasz bohater zakrzyknoł
-GÓW, NO, HAAA!!!
W tej samej chwili Borys wbił się w góre gówna. Gdyby nie szybka interwencja Mistrza, cała góra zawaliła by się, a kibel ze złota wysadzany diamentami i gównem, rozwalił by się. A Borys ? A Borys przeleciał przez góre gówna na wylot i walnął o ściane. Gdy wylądował na ziemi, był cały oblepiony gównem, a właściwie leżał na ziemi i użeczywistniał małą kupke gówna. Nagle wyskoczył z ów kupki i zawisł w powietrzu na wcześniej opracowanej gównianej technice którą nazwał gówno-pack.
-CO TO MIAŁO BYĆ!?!?! - krzyknoł Mistrz z jednoczesną złością i zarzenowaniem. CO TO BYŁO NA WSZYSTKIE PRAINDOBORYSY!?!
-No sorka Mistrzu, trochę nie pomyślałem w mej złości - tłumaczył się Borys.
-Nie! Nie rozumiesz. To było wręcz borysie - zaczoł wychfalać Mistrz - że wcześniej na to nie wpadłem.
-Dobra czegoś tu nie ogarniam - dziwił się Borys - Zaczynam bardzo mocno zastanawiać się (rzadka borysia czynność) czy wstąpić do tego klasztoru.
-Hola, Hola, młody gówniaku. Chyba nie myślisz że cie od tak o przyjmiemy.
-No w sumie to właśnie tak myślałem.
-Nie, nie, nie najpierw musisz udowadnić że jesteś wart wstąpienia tutaj, do klasztoru Wielkiego Gówna Kołchozu.
-Niby co mam zrobić, ukraść komuś gówno z kibla.
-Ależ skąd, operacja Ekologicznego Pozyskania Gówna już dawno została zamknięta.
-Więc mów może załatwie to do wieczora.
-A więc , ostatnio na rynku pojawiła się nowa marka czekolady, Miam chrup, czy jakoś tak. Ta czekolada jest aż niewytłumaczalnie, ponadprzeciętnie pyszna. Mamy powody sądzić, że robią ten smakołyk z ... GÓWNA!!! Naszego GÓWNA. Musisz to zbadać gówniaku i jeśli pobierają nasze gówno, to zniszcz te fabryke.
-I co, od tak sobie mam tam wparadować na przeszpiegi ?
-Ależ skąd. Przejdziesz podstawowe szkolenie. Jak byśmy cie tam wysłali od tak ochrona by cię zatłukła.
Jak powiedział tak zrobił, wysłał swego nowego ucznia na pierwszy trening.
Jak powiedział tak zrobił, wysłał swego nowego ucznia na pierwszy trening.
2 komentarze:
O jprdl... O.o
Znacie numer do psychiatry? Zamowie wam... Chociaz... Wydaje mi sie, ze wam i tak juz nic nie pomoze!
O ja prld.... Jesteście pojechani! *.* Te rozdziały są coraz bardziej debilne i to nie w pozytywnym sensie xD Po prostu zbyt duża ilość gówna, a mój mózg tego nie ogarnia... Serio trzeba wam rozmowy z psychiatrą i to jak najszybciej :D
(a tak na marginesie... wy się zakochaliście w Borysie czy cos?! Stał się waszym idolem :D)
Prześlij komentarz