Borys chciał już wyruszyć, już miał użyć swych super zajebistych technik, aby wznieść się i w chwile znaleść się u celu lecz nagle jakiś mnich ze zdziwioną miną powiedział do niego ...
-I że w sumie co ty odpierdalasz ???
-No lecę na misje - odpowiedział równie zdziwiony Borys
-A ty w ogóle wiesz, gdzie masz lecieć ???
Borysa ogarnął wstyd i zażenowanie. Czym prędzej udał się do wielkiego mistrza. Znów krążył po klasztorze przez 0.5 godziny by dowiedzieć się od mistrza że ...
-Ale ja nie wiem gdzie jest ta fabryka spytaj mnichów.
Borys począł być lekko wkurwiony, lecz to mu nie odebrało motywacji. Biegał po klasztorze w te i na zad, lecz po godzinie szukania dowiedział się jedynie od jakiegoś grubasa że te czekolady są zajebiste. Nasz bohater był w kropce. Poszedł spać, bo aż do wieczora mu zajęło nieskoordynowane latanie po klasztorze. Gdy się obudził, zobaczył że do jego celi ustawiła się niemało kolejka.
-O co ten raban tak nad ranem w dodatku? - spytał ospały Borys
Każdy mnich po kolei powiedział mu jedno i to samo zdanie.
-Fabryka czekolady Mniam chrup jest na Łotwie w Rydze (w stolicy)
Po usłyszeniu tej wiadomość około 100 do 200 razy Borys był tak wkurzony że dopadło go nieskoordynowane i niekontrolowane wzdęcie ... JEEEEEB ... na szczęście nasz bohater wpierdzielił się tylko w ścianę bez większych urazów. Borysiątko nie tracąc czasu, zjadło najbardziej nieświeże jedzenie jakie były w kuchni iiiii DUUUUUUUUUUUUUUUUUUUP!!! Tyle go widzieli.
Lądowanie, co ciekawe na lotnisku w Rydze, było tak niefortunne, że Borys wpierdzielił się w samolot, który właśnie startował. Skończyło się bez ofiar, ale i tak gówniak musiał zapłacić odszkodowanie (z własnej kieszeni). Zanim Borys znalazł jakikolwiek dokładniejszy namiar na fabryke, to się trzy razy ze zmęczenia zesrał (Ryga to duże miasto jest). Gdy wreście spojrzał na bilbord reklamujący fabrykę, na którym widniał adres (olać że mijał go 10 razy), to się ze szczęścia zesrał. Lecz nie miał już sił by iść. Nagle nieskoordynowane wzdęcie, oznaczające że ktoś chce z nim się połączyć telepatycznie ...
-BOOOOOOOORYSIEEEEEEE, BOOOOOORYSIEE czy mnie słyszysz ???
-CO TO KURWA JEST ?!?!?!
-BOOOORYSIEEEEE ... co z nim kurwa ... TY TEMPAKU GŁUCHY JESTEŚ ?
-No słyszę, słyszę nie drzyj tak mordy.
-OK OK wiec mam dla ciebie info, masz pokój w hotelu za rogiem. Idź się wyśpij, z rana idź do fabryki.
-Dobra dzięki
Lecz Borys jest takim idiotą, że hotelu który miał przed mordą, szukał przez godzinę. Gdy się wreszcie położył spać zmęczenie powodowało jedną srakę na minute.
Rano ( a właściwie o 13 po południu) Borys czuł, że dziś będą się dziać wielkie żeczy (a właściwie jutro). Wreszcie wyruszył w drogę do fabryki. Gdy wreszcie doszedł na miejsce ... nic nie wzbudzało jego pedejżeń (nawet jak na niego). Po obejściu przybytku do okoła 3 razy Nasz bohater się znudził. Już miał odpuścić gdy nagleeeee ...
-I że w sumie co ty odpierdalasz ???
-No lecę na misje - odpowiedział równie zdziwiony Borys
-A ty w ogóle wiesz, gdzie masz lecieć ???
Borysa ogarnął wstyd i zażenowanie. Czym prędzej udał się do wielkiego mistrza. Znów krążył po klasztorze przez 0.5 godziny by dowiedzieć się od mistrza że ...
-Ale ja nie wiem gdzie jest ta fabryka spytaj mnichów.
Borys począł być lekko wkurwiony, lecz to mu nie odebrało motywacji. Biegał po klasztorze w te i na zad, lecz po godzinie szukania dowiedział się jedynie od jakiegoś grubasa że te czekolady są zajebiste. Nasz bohater był w kropce. Poszedł spać, bo aż do wieczora mu zajęło nieskoordynowane latanie po klasztorze. Gdy się obudził, zobaczył że do jego celi ustawiła się niemało kolejka.
-O co ten raban tak nad ranem w dodatku? - spytał ospały Borys
Każdy mnich po kolei powiedział mu jedno i to samo zdanie.
-Fabryka czekolady Mniam chrup jest na Łotwie w Rydze (w stolicy)
Po usłyszeniu tej wiadomość około 100 do 200 razy Borys był tak wkurzony że dopadło go nieskoordynowane i niekontrolowane wzdęcie ... JEEEEEB ... na szczęście nasz bohater wpierdzielił się tylko w ścianę bez większych urazów. Borysiątko nie tracąc czasu, zjadło najbardziej nieświeże jedzenie jakie były w kuchni iiiii DUUUUUUUUUUUUUUUUUUUP!!! Tyle go widzieli.
Lądowanie, co ciekawe na lotnisku w Rydze, było tak niefortunne, że Borys wpierdzielił się w samolot, który właśnie startował. Skończyło się bez ofiar, ale i tak gówniak musiał zapłacić odszkodowanie (z własnej kieszeni). Zanim Borys znalazł jakikolwiek dokładniejszy namiar na fabryke, to się trzy razy ze zmęczenia zesrał (Ryga to duże miasto jest). Gdy wreście spojrzał na bilbord reklamujący fabrykę, na którym widniał adres (olać że mijał go 10 razy), to się ze szczęścia zesrał. Lecz nie miał już sił by iść. Nagle nieskoordynowane wzdęcie, oznaczające że ktoś chce z nim się połączyć telepatycznie ...
-BOOOOOOOORYSIEEEEEEE, BOOOOOORYSIEE czy mnie słyszysz ???
-CO TO KURWA JEST ?!?!?!
-BOOOORYSIEEEEE ... co z nim kurwa ... TY TEMPAKU GŁUCHY JESTEŚ ?
-No słyszę, słyszę nie drzyj tak mordy.
-OK OK wiec mam dla ciebie info, masz pokój w hotelu za rogiem. Idź się wyśpij, z rana idź do fabryki.
-Dobra dzięki
Lecz Borys jest takim idiotą, że hotelu który miał przed mordą, szukał przez godzinę. Gdy się wreszcie położył spać zmęczenie powodowało jedną srakę na minute.
Rano ( a właściwie o 13 po południu) Borys czuł, że dziś będą się dziać wielkie żeczy (a właściwie jutro). Wreszcie wyruszył w drogę do fabryki. Gdy wreszcie doszedł na miejsce ... nic nie wzbudzało jego pedejżeń (nawet jak na niego). Po obejściu przybytku do okoła 3 razy Nasz bohater się znudził. Już miał odpuścić gdy nagleeeee ...
-Hej, ty. o co ci chodzi
Borys odwrócił się i powiedział z DUUUUUUPNYM zdziwieniem ...
-NEMECZEK ??? Ten z placu broni ???
-NIE JESTEM, DO KURWY NĘDZY ŻADEN NEMECZEK, co z tego że jestem podobny iii ... mam tak samo na imię ... no ok ok jestem Nemeczek.
Borys najpierw zaczął się śmiać, potem rechoczeć, by na końcu zapowietrzyć się.
-Czy ... mógł byś przestać - zarzenował się Nemeczek
- ALE TO TAKIE ŚMIESZNE
W momencie, gdy Borys wypowiedział te słowa, dostał dupnego head shot'a.
-No dobra pojebie gadaj wreszcie co tu robisz!?
Borys nie przygotował się na to że ktoś go spyta o coś takiego, więc powiedział prawdę ...
-Nazywam się Borys. Jestem tu by zniszczyć te fabrykę
-Ooo czyżby ???
-TAK - odpowiedział dumny Borys
-Hmmm ty wiesz co ... wchodzę w to.
Borys na początku się zdziwił lecz potem pomyślał że przyda mu się pomoc. Bez zbędnych formalności przyjął Nemeczka (HAHAHAHAHA) do swojego team'u. Ale Borysowi po głowie chodziła jedna myśl ...
-Ej a kim ty w ogóle jesteś hmm ???
-Nazywam się Nemeczek Pendzelkiewicz(HAHA KTO TO PISZE ?!?!?!? HAHA, a no tak ... ja). Jestem ochroniażem w tej zasranej fabryce (hehe zasranej)
-To czemu mnie jeszcze nie spałowałeś?
-No bo mam dość tego wszystkiego, ja tu niiiiiic nie robię. jesteś pierwszą osobą, która tu się kręci.
-Więc mogę liczyć na twą pomoc i mogę ci zaufać ???
-Pytanie czy ja ci mogę zaufać?
-Nie nie nie czy ja ci mogę zaufać ?
Ta rozmowa ciągnęła się przez parę minut. Potem Nemeczek i Borys poszli w ustronne miejsce by obgadać plan (nie by brać się w dupę). Wyszło z tego tyle, że nasz bohater dowiedział się o budowie fabryki. Są dwie części, zewnętrzna i wewnętrzna. Nie ma wejścia jako takiego do wewnętrznej części, czyli celu, ale jest ... yyy ... no to coś gdzie się przyjmuje dostawy. Tamtędy można dostać się bezpośrednio do celu. Plan był ułożony perfekcyjnie, więc jest spoko. Dozoba w następnej misji :D
Fun Page: https://www.facebook.com/pages/Fun-Borys/1403379259913365?ref=ts&fref=ts
Fun Page: https://www.facebook.com/pages/Fun-Borys/1403379259913365?ref=ts&fref=ts
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz